niedziela, 7 grudnia 2014

Mistrz Wincenty Kadłubek i sprawa rzekomego smoka wawelskiego


Darmowy licznik odwiedzin





Nie każdy potwór musiał być smokiem. Powszechnie mówi się, że od najdawniejszych czasów wawelska historia z księciem Krakiem dotyczyła smoka. Jednak Wincenty Kadłubek, twórca przekazanego w wersji pisemnej podania o tym zdarzeniu, nic nie pisał o smoku, a owa smocza tradycja powstała kilka wieków później.


Mistrz Wincenty  Kadłubek,
wyimaginowany portret,  II poł. XIX w.

Wincenty Kadłubek, biskup krakowski, późniejszy zakonnik cysterski, napisał na przełomie XII i XIII wieku słynną Kronikę polską (Chronica Polonorum). Dzieło to zawiera wiele motywów na granicy fantazji i rzeczywistości. Wśród nich jest pewien zapis mówiący o historii Grakcha (postać ta później otrzymała miano Kraka lub Krakusa), który przy udziale swoich dwóch synów pokonał w podstępny sposób podwawelską bestię. Tak jest napisane w kronice kadłubka:Był bowiem w załomach pewnej skały okrutnie srogi potwór, którego niektórzy zwać zwykli całożercą. Żarłoczności jego każdego tygodnia według wyliczenia dni należała się określona liczba bydła. Jeśliby go mieszkańcy nie dostarczyli, niby jakichś ofiar, to byliby przez potwora pokarani utratą tyluż głów ludzkich[1].
Władca Grakch nie mógł znieść tego potwora i postanowił go zgładzić, ale to zadanie zlecił dwóm swoim synom. Ci wpadli na pomysł, aby podstępnie otruć bestię, dając jej do zjedzenia płonącą siarkę zapakowaną w skórę bydlęcia. Potwór nic nie przeczuwał, zjadł i udusił się od buchających we wnętrznościach płomieni.






A jak głosi dalej to podanie, zleciały się na ścierwo potwora kruki i od ich krakania wywodzi się, według Kroniki polskiej, nazwa Kraków.

Kadłubek nic nie wspominał o jakimkolwiek smoku, lecz o potworze całożercy. W oryginalnym tekście, w wydaniu Kroniki polskiej z 1612 roku
[2] czytamy: Erat enim In cuisdam scopuli antractibus monstrum atrocita is immasissimae, quod quidam olophagum dicit putant.




Historia Polonica Wincentego Kadłubka,
wydanie z 1612 roku


To słowo, podane w bierniku jako olophagum (mianownik brzmiałby olophagus lub olophag, chociaż to jest sztucznym tworem językowym wtrąconym do łacińskiego tekstu). Jest połączeniem dwóch słów greckiego pochodzenia, które dają się przetłumaczyć jako pożerający w całości, czyli całożerca[3]. Olophagus nie istnieje jednakże jako samodzielne słowo w języku greckim i z tego powodu daje to nam do myślenia. Kadłubek użył tego słowa tylko w odniesieniu do podwawelskiego potwora i nigdzie indziej, aczkolwiek słowo smok (łac. draco) było mu znane[4]. W swojej Kronice użył słowa draco aż dwa razy: w odniesieniu do Bolesława Krzywoustego oraz cesarza Fryderyka Barbarossy.
Specjalnie użyte słowo olophagus miało mieć nieprzypadkowe znaczenie.Można posądzać Kadłubka o literacką ekspresję, ale też o użycie tego jemu znanego słowa w celu nazwania potwora inaczej. Taki stan rzeczy zapewne sugeruje, że był to potwór niekoniecznie smoczego pochodzenia, inaczej Kadłubek napisałby po prostu draco – smok.
[1]
Wincenty Kadłubek, Kronika polska, przeł. i oprac. Brygida Kürbis, Wrocław 2003, s. 13.
 
[2]
Historia Polonica, Vincenti Kadłubkonis episcope cracoviensis, Dobromili 1612, s. 33-34.
[3]
M. Plezia, Legenda o smoku wawelskim, „Rocznik Krakowski”, 42, 1971, s. 22. B. Kürbis, Holophagus.O smoku wawelskim i innych smokach, [w:] Ars historia. Prace z dziejów powszechnych i Polski, Poznań 1976, s. 174.
[4]B. Kürbis, Holophagus…, op.cit., s. 171.
 
Opracowano na podstawie książki:
Marek Sikorski, Smok wawelski w kregu mitu i historii, Wyd. Sativa Studio 2012, s. 57-65.
 
Marek Sikorski,
Smok wawelski w kręgu mitu i historii,
Wyd. Sativa Studio 2012.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz